Rytmokio

Ucz swoje dziecko nowych rzeczy, czytając mu niezwykłe historie!

 


 
Autorka: Jolanta Wiśniewska
 


 
Za Wiolinowymi Górami, za Szesnastkowymi Lasami, za Molowymi Rzekami…
 
Był sobie mężczyzna, którego nazywano Larghetto. Zawsze miał czas, nigdzie się nie śpieszył i mówił bardzo powoli. Życie spędzał na konstruowaniu robotów, które miały ułatwiać życie ludziom.
 
Pewnego wieczoru kończył tworzyć maszynę, którą miał być przyjacielo-robot. Ponieważ Larghetto czuł się samotny, główną umiejętnością nowego robota było porozumiewanie się z innymi. Robot oczywiście potrafił sprzątać, przygotowywać posiłki i robić dobrą herbatę. Ale przede wszystkim umiał słuchać i rozmawiać.
 
Konstruktor dokręcał ostatnie śrubki, montował najmniejsze żaróweczki, instalował oprogramowanie i myślał nad imieniem dla nowego wynalazku.
 
– Ryt…. Ryt…. Ryt…. – dał się słyszeć głos.
 
– Rrrryt… Rrrryt rrryyyyytttt….
 
– Witaj przyjacielu! Czy chcesz mi się przedstawić? – zapytał poważnie Larghetto. A ponieważ odpowiedziała mu długa cisza i miganie tylko niektórych lampek, dzielny konstruktor zaproponował: – Czy może chciałbyś nazywać się Rytmokio?
 
– Rrryytt. Rryytt – zgodził się migocząc diodami robot.
 
– A może jeszcze przeinstaluję troszeczkę… Tu dokręcę… – mruczał pod nosem Larghetto.
 
I po dłuższej chwili robot sylabizował nosowym brzmieniem:
– Mo-że być Ryt-mo-kio. Wi-taj przy-ja-cie-lu. Jak mo-gę się do cie-bie zwra-cać?
 
– Udało się! Ty mówisz! Jak się cieszę!! – Larghetto porwał robota na ręce i wykonał z nim taniec pełen radości. – Mów do mnie Larghetto.
 
 
Była późna noc, gdy Larghetto skończył oprowadzanie po domu Rytmokia. Robot zwracał szczególną uwagę na sprzęty, które wyposażone były w różnorodne przyciski oraz światełka. Jednak najbardziej interesowało go to, jakie wydają dźwięki.
Rano Larghetto obudziły dziwne głosy. W załączonej pralce dzwoniły sztućce, robot kuchenny miksował ołówki, a klucze pędziły w rurach odkurzacza.
 
– Fan-ta-sty-czne brzmie-nie, nie są-dzisz? – Rytmokio migotał diodami i z wielką ekscytacją pędził to do kuchni, to do łazienki. – Chciał-bym je-szcze spró-bo-wać z in-ny-mi wkła-da-mi. Już nie-co o-głą-da-łem: szkla-ne pu-char-ki i pu-szki z so-sem po-mi-do-ro-wym mu-szą dać prze-pię-kny dźwięk!
 
– Co ty wyprawiasz? Poniszczysz moje przedmioty! – wynalazca nie był już tak pełny szczęścia, jak parę godzin wcześniej. – To znaczy… Chciałem powiedzieć, że używasz przedmiotów nie tak, jakie jest ich przeznaczenie. I martwię się, że będą poniszczone. A nie stać mnie na nowe.
 
– Ro-zu-miem. Prze-pra-szam. To mo-że ja….
 
– Chcesz pójść na spacer? – z nadzieją w głosie zapytał Larghetto. – Zachęcam cię do zwiedzenia okolicy!
 
 
Rytmokio wyszedł przed dom. Z oddali dobiegały wesołe i głośne dźwięki. I to one chwilę później zaprowadziły robota do centrum. Rytmokio znalazł się przed wielką estradą, na której trwała próba przed koncertem. Zachwycony przyglądał się grającemu zespołowi. Była to orkiestra kameralna złożona z instrumentów smyczkowych oraz soliści grający na instrumentach dętych. Nie mogąc się powstrzymać dołączył do ćwiczących muzyków wydając dźwięki takie, jakie umiał. Jednak jego głośne „rrytt, rrytt” nie spodobało się prowadzącemu zespół.
 
– Hej! Robociku! – zawołał mężczyzna w czarnych okularach. – To nie żadna „roboteka”, tylko próba przed ważnym koncertem! Przeszkadzasz nam swoimi odgłosami.
 
– Ah! Tak po-do-ba mi się jak brzmi-cie! Mo-że mógł-bym do-łą-czyć do was? – z nadzieją zapytał Rytmokio, najwidoczniej przekonany o swoich muzycznych zdolnościach.
 
– Nie rozśmieszaj mnie, proszę! Chcesz nam przewracać kartki w nutach czy przeliczać pauzy na sekundy? – dopytywał dyrygent podśmiewując się z maszyny.
 
– A co to te nu-ty i pau-zy? Jak je po-znam to na-pe-wno so-bie po-ra-dzę – nie dawał za wygraną bohater.
 
– Wiesz co, robociku? Idź na tamtą łąkę – tutaj dyrygent wskazał miejsce za sceną – a wszystkiego się dowiesz. Wtedy zaprosimy cię do nas – dodał z uśmiechem i odwrócił się do grających muzyków.
 
– Dzię-ku-ję, pa-nu! Chę-tnie tu wró-cę. I o-bie-cu-ję, że po-sta-ram się do-wie-dzieć jak naj-wię-cej – spokojnie odpowiedział robot i posłusznie opuścił próbę.
 
 
Rytmokio oddalił się w rytm muzyki i skierował za estradę. Na skraju łąki zauważył olbrzymią, grającą złotą bramę. Wchodząc do pięknego parku spotkał kaczkę pokrytą kolorowymi piórkami, która odezwała się wysokim głosem:
 
– Witaj przybyszu! Co cię sprowadza na Muzyczne Trasy?
 
– Wi-taj! Je-stem Ry-tmo-kio. Chcia-łem do-łą-czyć do ze-spo-łu gra-ją-ce-go kon-cert. A-le nie znam nut i pauz. Dla-te-go do-wo-dzą-cy wy-słał mnie na tę łą-kę. Tu-taj je znaj-dę, a wte-dy mo-gę wró-cić – wyjaśnij robot swoją sytuację.
 
– A Ty kim je-steś? I co to za Tra-sy? – chciał wiedzieć Rytmokio.
 
– O! Czyli poznałeś Mistrza Muzykodaja – Dźwiękowa Kaczuszka podskoczyła trzepocząc piórkami. – Posłuchaj, więc, Rytmokio. Jestem Dźwiękową Kaczuszką i mieszkam w okolicy. Znam tutaj wszystkie Trasy, na których można sporo dowiedzieć się o niezwykłym świecie dźwięków. Niektóre z nich są trochę trudniejsze, ale większość można przebyć dość szybko.
 
– Mo-żesz mnie po nich o-pro-wa-dzić? – poprosił bohater. – Bę-dę ci wdzię-czny!
 
– Możemy spróbować – zgodziła się Dźwiękowa Kaczuszka. – Ale musisz wiedzieć, że przejście tych tras nie gwarantuje ci, że Mistrz Muzykodaj przyjmie cię do swojego zespołu i że będziesz mógł wystąpić na estradzie – uprzedziła robota kolorowa przewodniczka Muzycznych Tras.
 
– Chcę spró-bo-wać! Ru-szaj-my od ra-zu! – ochoczo postanowił Rytmokio i wesoło zaśpiewał po swojemu, czyli: rrytt, rrytt.
 
– A więc słuchaj uważnie mojej opowieści – powiedziała Dźwiękowa Kaczuszka.
 
– Nasza podróż rozpoczyna się Trasą Balonową. Spójrz na niebo! Wyżej i niżej płyną mniejsze i większe balony.
 
– Rryytt…
 
– Ich kształt przypomina nuty. Te jednak wyglądają jak balony w pozycji leżącej. Przelatujące często samoloty zostawiają linie. W muzyce jest pięć linii, które pomagają określić, czy nutka jest wyżej, czy niżej. Między liniami powstają miejsca, które nazywamy polami.
 

 
Balon potrzebuje do lotu wiatru. A nuty potrzebują specjalnego klucza, który otwiera pięciolinię. Te klucze to: wiolinowy dla dźwięków wyżej brzmiących oraz basowy dla dźwięków o niskim brzmieniu. Początkowy punkt klucza wiolinowego to nutka G, a klucza basowego – nutka F.
 
– Klu-cze?
 

 
– Przejdźmy dalej do Trasy Codziennych Przejazdów. Jest to zwykła droga, jaką pokonuje się z domu do szkoły każdego dnia. Okolica jest taka sama, żadne odległości nie zmieniają się. W krainie muzyki na tej Trasie spotkasz gamę. Ma osiem dźwięków, ułożonych jak stopnie schodów. Dlatego też wznosi się w górę i w dół. Ważne jest to, że odległości między dźwiękami są dokładnie ustalone. Poruszając się tą trasą w słoneczne dni gama staje się durowa – wesoła i radosna.
 

 
Natomiast, gdy robi się pochmurno gama jest molowa, czyli smutna.
 

 
A teraz – mała niespodzianka! Oto Trasa Terenowa – na specjalne okazje! Czasem, gdy wędrujesz, może być ostro w górę, a potem – lekko w dół. W muzycznym świecie też tak można! A te planety w oddali to miejsca, w których lądują dźwięki, które mają na swoim terenie specjalne znaki. Są ich trzy rodzaje:
 
krzyżyk, który mówi: „pół stopnia w górę” ♯
 
bemol, który prosi: „pół stopnia w dół” ♭
 
A gdy już mamy za dużo przygód wkracza w akcję kasownik z informacją, że trasa wraca na spokojne drogi i znaki przynoszące przygody znikają ♮
 
– A to co?!
 
– Jest też coś dla tych, którzy lubią się pospinać, czyli Trasa Wspinaczkowa. Tutaj trzeba bardzo uważać. Widoki są piękne i jest też dobra zabawa! Jeden krok trochę bliżej, a przy następnym trzeba się bardziej naciągnąć. Czasem wisi się na jednej ręce albo noga wędruje z ręką. Gdy w muzyce przeskoczysz co drugi dźwięk powstanie trójdźwięk. Gdy zagrasz takie trzy dźwięki razem – zabrzmi akord. Pamiętasz, jakie były gamy?
 
– Ga-my??
 
– Bo tu jest podobnie. Akordy bywają słoneczne, zwane dur oraz pochmurne, określane jako moll.
 

 
– Ważna jest Trasa Parkowa. Można tu coś ominąć, coś przeskoczyć, podjechać bliżej. W świecie muzyki każdy przeskok między dźwiękami to ciekawe zdarzenie!
 
– Rryytt!
 
– Można przejść z dźwięku na dźwięk i wtedy brzmią one po kolei, jak w gamie. A można wykonać wielkie susy i przeskoczyć na bliższy lub dalszy odcinek. Takie odległości między dźwiękami to interwały. Od najmniejszego do największego stoją w szeregu:
 
pryma – sekunda – tercja – kwarta – kwinta – seksta – septyma – oktawa
 
– Ooo…
 
 
– Pora odwiedzić Trasę Miejską oraz Trasę Kolejową. One pokażą nam, że z nut można odczytać także to, czy nuta brzmi długo czy krótko. Gdy jesteś na Trasie Miejskiej jedziesz wolniej lub szybciej, ale zdarzy się, że stoisz w korku.
 
– Ryt.
 
– W muzycznym świecie nuty trwają różną długość. Spotkasz więc oto takie wartości rytmiczne:
 
cała nuta – półnuty – ćwierćnuty – ósemki – szesnastki
 

 
Całą nutę można wymienić na dwie krócej brzmiące wartości, czyli półnuty. Ale całą nutę można rozmienić także na cztery ćwierćnuty. Albo osiem ósemek lub szesnaście szesnastek. Zabawa zaczyna się, gdy szukamy różnych kombinacji i wymieniamy dłuższą nutę na odpowiednią ilość krócej brzmiących.
 
Stanie w korku lub trwanie w ciszy obrazują pauzy, odpowiadające każdej z nut.
 

 
 
– I ostatnia z tras – Kolejowa.
 
– Ko-le-jo-wa…
 
– Podróż pociągiem, z określoną liczbą miejsc w wagonach, można porównać do metrum w muzyce. Metrum informuje, ile nut i jakiej wartości mieści się w takcie, czyli w wagonie. Przecież każdy chce mieć wygodnie, a o porządek trzeba dbać. Gdy jest oznaczenie 4/4 wiadomo, że w takcie mieszczą się cztery ćwierćnuty. Metrum pilnuje, żeby zabawa z wymianą na krótsze lub dłuższe wartości dawała dobre efekty.
 
 
– Oto jesteśmy z powrotem! – zakończyła opowiadanie Dźwiękowa Kaczuszka. – Chodźmy w kierunku estrady. Z radością będę cię tu gościć, Rytmokio! Zapraszam cię, odwiedzaj Muzyczne Trasy.
 
– Dzię-ku-ję bar-dzo, Dźwię-ko-wa Ka-czu-szko! By-ła to dla mnie bar-dzo cie-ka-wa przy-go-da. Wie-le się dziś na-u-czy-łem.
 
Przechodząc koło estrady Rytmokio wesoło zawołał do kończącego próbę dyrygenta:
 
– Dźwię-ko-wa Ka-czu-szka za-bra-ła mnie na spa-cer po Mu-zy-cznych Tra-sach! Po-zna-łem już nuty. Ooo! Lar-ghe-tto! – tym razem robot skierował swój radosny okrzyk w kierunku nadchodzącego konstruktora. – Jak do-brze, że je-steś tu-taj. Po dzi-siej-szym dniu już wiem, że nie war-to u-ży-wać pral-ki i od-ku-rza-cza do od-kry-wa-nia no-wych dźwię-ków. Świat mu-zy-ki chcę po-zna-wać na Mu-zy-cznych Tra-sach.
 


 

O autorce:

 
Osiągnęłam pełnoletniość w zawodowym edukacyjnym działaniu. W moim doświadczeniu jest praca za nauczycielskim biurkiem (przedmioty ogólnomuzyczne), trenerski rozwój, a także prowadzenie zajęć dla dzieci i młodzieży w ramach własnej działalności. Wspieram młode osoby w obszarach efektywnej nauki, myślenia krytycznego, kreatywności, myślenia wizualnego oraz komunikacji metodą Gordona, a z najmłodszymi ćwiczę czytanie metodą sylabową.
 
Od 2015 roku prowadzę edukację domową swoich dzieci. Rodzinnie przeszliśmy w ED pełny zakres klas – od 1 SP po maturę 2023.
 
Tworzę materiały (m.in. kurs Kluczowa piątka, kurs online „Myślenie krytyczne w edukacji domowej”), piszę, dzielę się doświadczeniem w edukacyjnym Key5Letter.
 
Strona Autorki:
 
Wjolinowo.pl