Stres zabija efektywność nauki
Do podstawówki chodziłem jeszcze za komuny.
Pamiętam z tych czasów dwie rzeczy: stres i przemoc fizyczną.
Stres i przemoc zarówno ze strony uczniów (co „zrozumiałe”), ale i (co dziś szokujące) ze strony nauczycieli.
Dziś, kiedy uczę swoje dzieci w trybie edukacji domowej, dochodzę do prostego wniosku:
stres zabija efektywność nauki.
Kiedy nastawienie dziecka jest takie, że nauczyciel to jego największy wróg, szkoła to czyste zło, a podręczniki i lektury to jedno wielkie g… itd. – wtedy trudno o jakiekolwiek postępy.
Dlatego w edukacji domowej, przynajmniej tej w moim wydaniu, nie ma miejsca na stres.
Jest spokojna rozmowa prowadzona w bardzo przyjaznej, często żartobliwej atmosferze.
Efekt jest taki, że wiedza „sama wchodzi do głowy”, a na naukę nie potrzeba poświęcać wiele czasu.
Dlaczego?
Bo mózg działający w warunkach bezstresowych – jest otwarty na chłonięcie wiadomości i przede wszystkim działa o wiele sprawniej.
(jeśli nie wierzysz, to wyobraź sobie, że ktoś przykłada Ci lufę do głowy, każe wymienić datę bitwy pod Czymśtam i daje Ci na to 3 sekundy)
Jaki z tego wniosek dla Ciebie?
Łagodnością, spokojem i pochwałami osiągniesz o niebo więcej niż niepotrzebnymi nerwami.
Osiągniesz więcej i zrobisz to szybciej (tak, finalnie takie podejście to gigantyczna oszczędność czasu).
Jeśli Twoje dziecko czegoś nie rozumie, nie denerwuj się.
Pamiętaj, że koniec końców – to tylko szkoła.
Na niej świat się nie kończy.
Nie jest ona żadną gwarancją przyszłego sukcesu Twojego dziecka.
O wiele większą rolę odegra w jego życiu to, co je interesuje, pasjonuje.
Jednym słowem: to, w czym będzie naprawdę czuło się mocne.