Pantofelek Felek i nietypowa lekcja geografii

Cześć!
Nazywam się Pantofelek Felek.
Jestem bardzo, bardzo mały.
Dlatego będę Cię uczył o świecie takich stworzonek jak ja.
Jestem jednym z nauczycieli w Wojtas Academy.
Tutaj dowiesz się więcej o nas.
0.
Na początek mam dla Ciebie historię o chłopcu, który miał na imię Jaś.
Ale zanim zacznę, zadam Ci pytanie:
Czy wiesz, co się stanie, kiedy na Twoją dłoń spadnie płatek śniegu?
Masz rację! Śnieżynka po chwili zamieni się w małą kroplę wody.
Dla mnie taka kropla jest taka duża, jak dla Ciebie dom albo mieszkanie.
A teraz – czas na bajkę 🙂
1.
Nadeszła słoneczna, sucha i kolorowa jesień.
3-letni Jaś od jakiegoś czasu głośno marzył o wyprawie nad morze.
Tata cierpliwie odpowiadał mu za każdym razem, że pojadą tam latem, kiedy zrobi się naprawdę ciepło.
Pewnego wrześniowego dnia, kiedy powietrze pachniało jeszcze ziemniakami zbyt długo pieczonymi w ognisku, na rękę Jasia spadła lodowata śnieżynka.
Chłopiec aż podskoczył ze zdziwienia.
Pobiegł do taty, żeby mu o tym opowiedzieć, ale ten mu nie uwierzył.
Był przecież dopiero wrzesień i powietrze musiało jeszcze pachnieć przejrzałymi jabłkami, które zawieruszyły się w wysokiej trawie.
Tymczasem śnieżynka istniała naprawdę.
Była pierwszym płatkiem, który zwiastował niezwykłe wydarzenie.
Wieczorem błękitne niebo zrobiło się pomarańczowe, potem czerwone, bordowe, fioletowe, a na koniec pokryło się szarymi chmurami, z których nocą zaczął padać śnieg.
Rankiem okazało się, że napadało go prawie 100 centymetrów, czyli jeden metr.
Tata powiedział Jasiowi, że to anomalia, czyli coś dziwnego, co normalnie nie powinno się zdarzyć.
Obaj dobrze wiedzieli, że był przecież wrzesień i powietrze migotało jeszcze tu i ówdzie zapachem leśnej ściółki udekorowanej wszystkimi rodzajami grzybów.
Tego dnia puszysta, metrowa warstwa śniegu powoli opadła i do wieczora skurczyła się dziesięciokrotnie.
Kolejnej nocy znowu jednak spadło 100 centymetrów śniegu.
Tata zaczął szukać łopaty, żeby usunąć biały puch przygniatający swoim ciężarem dach domu.
Spędził też kilka godzin, odśnieżając podjazd i drogę do ich posesji.
Nikt w okolicy nie wiedział jeszcze, że tak właśnie będzie od tej pory wyglądał każdy dzień każdego mieszkańca tego osiedla.
Nocą z nieba spadał równiutki metr śniegu, a za dnia biała pierzyna topiła się prawie do końca.
Tata Jasia kupił profesjonalny sprzęt do odśnieżania, ale pracy wcale nie ubywało.
Wręcz przeciwnie.
Nadeszła sroga zima, po niej przydreptała zmarznięta wiosna, a po wiośnie chłopiec miał wreszcie pojechać nad morze.
Ale nie pojechał, bo śnieg padał każdego dnia i nawet zwyczajne wyjście z domu do sklepu po świeże bułeczki było nie lada problemem.
Rodzice zaczęli poważnie zastanawiać się nad przeprowadzką w jakieś ciepłe miejsce, ale szybko okazało się, że pogoda wszędzie jest taka sama.
Tata zrezygnował z pracy, żeby zająć się codzienną walką z żywiołem, mama wzięła na siebie zarabianie pieniędzy, a Jaś powoli zaczynał zapominać, jak wygląda słońce.
Czasami zastanawiał się, czy ono w ogóle kiedykolwiek istniało, bo pamięć o nim po kawałku ulatywała z jego głowy.
Najgorsze jednak było to, że powoli nie było gdzie składować śniegu.
Wokół domu rosły białe góry usypane przez tatę, który teraz miał już prawdziwy, wielki pług.
Chłopiec dorósł, a jego rodzice zestarzeli się.
Potem ożenił się i założył rodzinę. Nadal mieszkał w domu, w którym się urodził.
Dzieci Jasia, do którego niektórzy zwracali się teraz „pan Jan”, pomagały mu oraz dziadkowi w sprzątaniu śniegu.
Tak mijał dzień za dniem, miesiąc za miesiącem, rok za rokiem.
Zawsze to samo: nocą metr śniegu, a za dnia jego sprzątanie.
Rankiem biały puch wydawał się ogromny, a za dnia uciekało z niego powietrze, jak z przebitego balonika.
Jaś, czyli pan Jan, został dziadkiem, a potem pradziadkiem.
W walce ze śniegiem pomagały mu teraz dzieci, wnuki i prawnuki.
Przez te lata obok domu, w którym mieszkał, zdążyły urosnąć prawdziwe śnieżne, a właściwie lodowe góry.
Lodowe, bo warstwa śniegu po jakimś czasie zamieniała się w twardą jak beton taflę bieli.
Góry były tak wysokie, że trzeba było lornetki, żeby dojrzeć u ich szczytów maleńki skrawek szarego nieba.
Ktoś obliczył, że mogły mieć 3, a może nawet 4 kilometry wysokości.
To mniej więcej tyle, ile ma lodowa pokrywa Antarktydy w najgrubszym miejscu.
Pewnego dnia, kiedy Jan zdmuchiwał 97 świeczek na torcie, stało się to, czego nikt się nie spodziewał.
Nocą nie spadł ani jeden płatek śniegu.
Rankiem niebo pobłękitniało, a w południe na dom spłynął pierwszy od 94 lat promień słońca.
Jan był szczęśliwy jak nigdy w życiu.
Nie udało mu się co prawda pojechać nad morze, ale za to… morze przywędrowało do niego.
Lodowe góry były przecież pełne słodkiej wody!
Wokół domu Jana krył się prawdziwy, choć zamarznięty ocean.
Na szczęście główny bohater tej historii wiedział, jak znaleźć wyjście z tej sytuacji.
2.
I w tym miejscu bajka się kończy, choć tak naprawdę mogłaby się dopiero zacząć.
O czym Ci właśnie opowiedziałem?
O tym, że Antarktyda jest pokryta lodem, który może mieć nawet 4 kilometry grubości.
Wyobraź sobie, jak długo musiał padać śnieg, żeby stworzyć taką górę zamrożonej wody!
Ale to nie wszystko!
Czy wiesz, dlaczego ja, maleńki Pantofelek Felek, opowiedziałem Ci tę historię?
Dlatego, żeby pokazać Ci, jak czuję się, patrząc na Twój świat, kiedy siedzę w mojej kropelce wody.
A czuję się tak samo jak pan Jan, kiedy patrzył na szczyty śnieżnych gór usypanych wokół jego domu.
Bardzo mały…
Opowiedziałem Ci tę bajkę również dlatego, żeby pokazać, Ci, że marzenia takie jak to o wyjeździe nad morze – spełniają się czasami w zupełnie inny, zaskakujący sposób.
3.
I jeszcze informacja dla rodziców.
Jeśli chcecie, żeby dzieci zrozumiały i zapamiętały wielkie, a przez to abstrakcyjne dla nich wielkości, na przykład informację o tym, że pokrywa lodowa Antarktydy ma w najgrubszym miejscu aż 4000 metrów, użyjcie podobnego zabiegu.
Przyrównajcie te liczby do czegoś znanego już dziecku.
Albo użyjcie takich opowiadań jak to.
© Maciej Wojtas
Spodobała Ci się ta bajka?
Zobacz kolejne historie:
Bajkowy podręcznik do gramatyki (dla rodziców i dzieci)
Mysikrólik Jack i lekcja kreatywności w życiu i biznesie
Pajączek Popo i opowieść o chłopcu, któremu urodziła się mama
Emea i opowieść o rekinie, który miał pewien problem
Chcesz czytać więcej bajek edukacyjnych?
Zapisz się na newsletter Wojtas Academy!
Kolejne bajki dla dzieci i rodziców będą się pojawiać właśnie tam:
KLIKNIJ TUTAJ, ABY ZAPISAĆ SIĘ NA NEWSLETTER
Szukasz inspiracji edukacyjnych?
Dołącz do grupy na Facebooku!
Grupa nosi nazwę „Wojtas Academy – rodzice uczą najlepiej”.
LINK DO GRUPY
Chcesz pomagać swojemu dziecku w nauce?
Zapraszam Cię na BLOG DLA RODZICÓW
Oto kilka wpisów na zachętę:
Jak uczyć swoje dzieci, kiedy masz zero czasu na wszystko?
Jak uczyć dziecko historii?
Jak uczyć dziecko języka polskiego? (1)
Koszmar lektur szkolnych
3 życzenia dla Twojego dziecka
Nauka nie jest najważniejsza!
Bajka edukacyjna dla 5 latka Bajka edukacyjna dla 6 latka Bajka edukacyjna dla 7 latka Bajka edukacyjna dla 8 latka Bajki edukacyjne geografia Bajki edukacyjne szkoła podstawowa