Emea i opowieść o rekinie, który miał pewien problem

Cześć!
Mam na imię Emea.
O tym:
– kim jestem,
– czego będę Cię uczyć w Wojtas Academy
– i jakie jest moje największe marzenie,
przeczytasz tutaj:
Dziś opowiem Ci historię, której bohaterami są dzieci żyjące ponad 500 lat temu: Ole i Ingrid.
Na końcu bajki będę miała również coś inspirującego dla Twoich rodziców.
Zaczynajmy!
1.
Ta historia nie wydarzyłaby się, gdyby nie Ingrid i jej dobry wzrok.
Był rok 1505.
Pewnego pochmurnego, wietrznego dnia mała Ingrid i jej trochę starszy brat Ole przemierzali opustoszałą plażę otaczającą wyspę, na której ich ród mieszkał od pokoleń.
Nagle dziewczynka zauważyła szary kształt leżący na równie szarym tle.
– Ole, spójrz, to chyba malutki… rekin!
– Gdzie?
– Tam, takie gładkie coś, na tych kamieniach.
– Czekaj, zaraz sprawdzę – odpowiedział Ole, podbiegając razem z siostrą do znaleziska.
– No i?
– To rekin polarny. Mały, pewnie niedawno się urodził. Jeszcze żyje. Musiał wylądować tu przed chwilą, bo jego skóra jest wilgotna.
– Ale ty mądry jesteś! – zawołała z podziwem Ingrid.
– Wiem – potwierdził Ole, puszczając oko do siostry.
– I co teraz?
– Wezmę go i… wiesz, co zrobię… A potem zabiorę go do wioski i powiem wszystkim, że sam go upolowałem. Już sobie wyobrażam, jak będą mnie podziwiać! – rozpędzał się chłopiec.
– Ole, Ole, Ole… Jesteś mądry, ale czasem jak coś powiesz… Pomyśl. Jak się dowiedzą, że „dzielnie upolowałeś” tego małego, zupełnie bezbronnego rekinka, to zaczną się z ciebie śmiać. Poza tym, to niehonorowo walczyć z kimś o wiele od siebie słabszym. Dobrze mówię?
– Masz rację… – odpowiedział niedoszły łowca rekinów.
– Weźmy go lepiej i zanieśmy do wody, bo zaczął się odpływ i bez naszej pomocy zaraz umrze.
Ole z niemałym trudem wziął rybę na ręce. Choć rekin był młody, to ważył całkiem sporo.
– Nie wiedziałem, że będzie taki ciężki… – stękał Ole.
– Musimy się pospieszyć!
– Przecież wiem…
– Może, zanim dojdziemy do wody, opowiemy mu coś, żeby nie myślał o tym wszystkim?
– Chcesz go czymś zająć?
– Tak.
– A może… być… zagadka? – wyszeptał mocno zmęczony już chłopiec.
– No pewnie!
– To słuchaj, rekinku. Do baru wchodzą… ksiądz, rabin i pastor…
– Ole, jaki pastor?
– Fakt.
– Przecież mamy dopiero 1505 rok.
– No to może: co to jest, nie je, nie pije, a chodzi i bije…?
– Za proste. Nawet ja wiem, że to zegar na wieży. Kowal Knut podobno zna kogoś, kto słyszał o człowieku, który taki zegar widział na własne oczy – przypomniała sobie Ingrid.
– Dobra, mam. Co to jest: po wodzie pływa, oliwa się nazywa?
– Wiesz, rybko, co to jest? – zapytała swoim szczebiotliwym głosem dziewczynka.
– Hmm… Co to może być? – pomyślał rekin.
– Koniec. Płyń… – powiedział ostatkiem sił Ole, brodząc w zimnej wodzie po kolana.
– Żegnaj, rybko! – krzyknęła Ingrid.
– Muszę ich koniecznie o coś zapytać – przemknęło rekinowi przez głowę, ale w tym samym momencie poczuł, że jego ciało łaskoczą już frędzelki morskich fal. – Albo nie. Nie będę pytał, bo pomyślą, że nie jestem zbyt mądry, a tego bym nie chciał. Mogę zapytać później. To nie jest aż takie pilne. Wrócę tu za chwilę.
„Za chwilę, za chwilę, za chwilę…” – te słowa krążyły w głowie rekina, kiedy nurkował coraz niżej i niżej, zapadając się w podwodną ciemność.
Musisz wiedzieć, że rekiny polarne nigdzie się nie spieszą.
Dla nich jedna chwila potrafi trwać bez końca.
To dlatego ryba uratowana przez dzieci wróciła w okolice tej wyspy dopiero ponad 20 lat później.
Na kamienistej plaży znowu bawił się jakiś chłopiec.
Z daleka wyglądał tak samo jak Ole.
– Przepraszam, chciałbym cię o coś zapytać, choć pewnie pomyślisz sobie, że to głupie pytanie – powiedział rekin w swoim języku, podpływając jak najbliżej brzegu.
Niestety, chłopiec wyglądał co prawda jak Ole, ale był jego najmłodszym synem. W dodatku nie zauważył ryby, która chciała mu coś powiedzieć, bo był zajęty zabawą mokrymi kamykami.
– Masz rację, zapytam później – pomyślał rekin i wyruszył w drogę powrotną do szaroburych głębin.
Co 20-25 lat wracał, żeby spróbować zadać swoje pytanie.
Za każdym razem na plaży spotykał ludzi, którzy kogoś mu przypominali, ale to nigdy nie był ani ten Ole, ani ta Ingrid.
Przypływał tam, kiedy ludzie bili się między sobą na śmierć i życie, choć zupełnie nie wiadomo, o co – i kiedy posiniaczeni od stóp do głów godzili się, obiecując solennie, że to już na pewno ostatni raz.
Kiedy pływali po morzach żaglowcami popychanymi przez kapryśny wiatr, odkrywając przy tym nowe-stare światy – i kiedy siedząc w wygodnych fotelach, serfowali po falach internetu.
Kiedy spacerowali po powierzchni Księżyca – i kiedy nurkowali w Rowie Mariańskim.
Kiedy ludzkość była górą – i kiedy staczała się na samo dno.
I co?
I nic.
Bez efektu.
Nadszedł wreszcie rok 2017.
Rekin nie był już małą rybką.
Nie był, bo każdego roku, odkąd tylko się urodził, jego ciało wydłużało się o 1 centymetr.
Teraz mierzył już grubo ponad 5 metrów i – jak każda ryba – nie zamierzał wcale przestać rosnąć!
Zaczynał powoli planować kolejną wyprawę w stronę wyspy, kiedy przed oczami przepłynęło mu coś dziwnie znajomego.
– Czekaj, czekaj, czekaj… Niech ci się przyjrzę. Skąd ja cię…? Czy ty nie masz czasem na imię… Ole? – pomyślał.
Wokół ryby pływał ciekawski płetwonurek.
To był
pra
pra
pra
pra
pra
pra
pra
pra
pra
pra
pra
pra
pra
pra
pra
pra
pra
pra
pra
prawnuk tego chłopca, który latem 1505 roku, na kamienistej plaży otaczającej wyspę, na której jego ród mieszkał od pokoleń – uratował rekinowi życie.
– Jak dobrze, że cię widzę – zagadnął rekin po swojemu, czyli nie wydając żadnych dźwięków. – Już dawno chciałem cię o coś ważnego zapytać. Ta zagadka: po wodzie pływa, oliwa się nazywa. Bardzo fajna. Od razu mi się spodobała. Chciałbym ją rozwiązać, ale mam jeden mały problem, który dręczy mnie od ponad 500 lat. Czy mógłbyś mi powiedzieć, co to właściwie jest ta… oliwa?
2.
O czym Ci właśnie opowiedziałam?
1)
O tym, że rekiny polarne potrafią żyć nawet kilka… wieków.
Najstarszy rekin polarny, na którego natrafiono w 2017 roku mógł mieć aż 512 lat.
2)
O tym, że rekiny nie wydają żadnych dźwięków.
3)
O tym, że ryby rosną przez całe życie.
Wyobraź sobie, co by było, gdyby ludzie potrafili to samo? Najwyższymi osobami w Twojej rodzinie byliby babcia i dziadek!
A co by było, gdyby rośliny rosły przez całe życie? W Polsce najwyższe byłyby wówczas dęby, ponieważ te drzewa żyją nawet ponad 700 lat.
4)
I wreszcie najważniejsze: opowiedziałam Ci o tym, że jeśli chcesz o coś zapytać, to lepiej zrobić to od razu.
A nie jak ten rekin polarny, który czekał na właściwy moment od 1505 roku.
3.
A skoro już mowa o pytaniach, to mam też coś dla Ciebie, drogi rodzicu.
To rada, dzięki której popełniam radykalnie mniej błędów, zwłaszcza w sprawach zawodowych.
Brzmi ona następująco:
Lepiej zapytać o coś o jeden raz za dużo – niż o jeden raz za mało.
Tę zasadę stosuję nagminnie zarówno w komunikacji biznesowej, socialmediowej i tej odbywającej się w realu.
Stosuję, bo ona zawsze działa.
Dzięki niej liczba moich „fakapów” spadła o 99,99%.
Dlatego:
jeśli zamówić tekst copywriterski lub storytellingowy,
na przykład bajkę taką jak ta,
to nie zachowuj się jak rekin polarny 🙂
Od razu napisz do mnie na adres: poczta@maciejwojtas.pl
Spodobała Ci się ta bajka?
Zobacz inne historie:
Pantofelek Felek i nietypowa lekcja geografii
Mysikrólik Jack i lekcja kreatywności w życiu i biznesie
Bajkowy podręcznik do gramatyki (dla rodziców i dzieci)
Pajączek Popo i opowieść o chłopcu, któremu urodziła się mama
Chcesz czytać więcej bajek edukacyjnych?
Zapisz się na newsletter Wojtas Academy!
Kolejne bajki dla dzieci i rodziców będą się pojawiać właśnie tam:
KLIKNIJ TUTAJ, ABY ZAPISAĆ SIĘ NA NEWSLETTER
Szukasz inspiracji edukacyjnych?
Dołącz do mojej grupy na Facebooku!
Grupa nosi nazwę „Wojtas Academy – rodzice uczą najlepiej”.
KLIKNIJ TUTAJ, ABY DOŁĄCZYĆ DO GRUPY
Chcesz pomagać swojemu dziecku w nauce?
Zapraszam Cię na BLOG DLA RODZICÓW
Oto kilka wpisów na zachętę:
Jak uczyć dziecko matematyki? (1)
Jak uczyć swoje dzieci, kiedy masz zero czasu na wszystko?
Jak uczyć dziecko historii?
Jak uczyć dziecko języka polskiego? (1)
2 wymówki, przez które nie uczysz się nowych rzeczy
Czy warto chodzić do szkoły muzycznej?
3 życzenia dla Twojego dziecka
Nauka nie jest najważniejsza!
Metoda zielonego długopisu